W ten weekend nastąpił czas zwątpienia…
(w sensie, czy wogóle uda mi się coś stworzyć i wytrwać do końca konkursu)
Kompletnie odechciało mi sie wszystkiego a wena poszła sobie gdzieś daleko.
Komputer mnie odstraszał…
No ale udało mi się zmuśić, żeby usiaść sobie w spokoju nad kartką A4 z długopisem.
No i … w wielkich bulach coś sie urodziło.
Niby takie banale a takie trudne…
No ale teraz widze przynajmniej jakieś światełko w tunelu.
Choć gdyby niebo traciło swój błękit, nie trać nigdy promienia nadziei